*Gryncewicz
RODZICAMI TRZECH SIÓSTR HRYNCEWICZÓWNYCH: był
Moja Prababcia Emilia miała jeszcze dwie siostry: Aleksandrę i Wiktorię.
Aleksandra Hryncewicz*Gryncewicz wyszła za mąż za Juliana Załuskiego herbu Junosza ale też herbu Lubicz
Badany jest przeze mnie mąż Aleksandry Julian -Walenty Załuski z przekazów ustnych mojej Babci Zuzanny i mojego Tatusia.
U mojego kuzyna Janusza zachował się dowód osobisty Aleksandry Załuskiej z domu *Gryncewicz.
Przekręcanie nazwisk przez ówczesne władze było celowe i należało po zakończeniu II wojny światowej do codzienności. Głównym celem było, aby szukający swoich rodzin, nigdy się nie odnaleźli.
Po II wojnie światowej , takie organizacje jak: POLSKI CZERWONY KRZYŻ starały się pomagać takim poszukującym rodzinom.
Trzecia siostra mojej Prababci - Wiktoria wyszła za mąż za Jana Narutowicza, była jego trzecią żoną, która urodziła dwóch synów:
1 syn/ Stanisława Narutowicza , który był wielkim działaczem na Wileńszczyźnie .
2 syn/ Gabriel Narutowicz, który był polskim inżynierem, elektrykiem, ministrem robót publicznych oraz ministrem spraw zagranicznych. W 1922 roku został pierwszym prezydentem Rzeczpospolitej; Urząd objął 14 grudnia 1922 roku, gdy Naczelnik Państwa Józef Piłsudski przekazał mu władzę w Belwederze. Rządy Narutowicza trwały jedynie do 16 grudnia, gdy został zastrzelony.
Moja Babcia Zuzanna, otrzymała to zdjęcie od swojej Teściowej Emilii Iwaszkiewicz z domu Hryncewicz, bardzo często wspominając, że to jedno z najstarszych zdjęć które przechowywała od swojej Teściowej Emilii moja Babcia Zuzanna w "swoim Rodzinnym archiwum" mówiąc , że jej mąż a mój Dziadek Romuald przy każdej okazji przypominał, że miał kuzyna Gabriela Narutowicza.
W okresie międzywojennym , gdy rodzina się spotykała często rozmawiano o trzeciej siostrze i jej rodzinie która wyemigrowała do Szwajcarii. Po zakończeniu II wojny światowej bardzo trudno było odnaleźć rodzinę siostry mojej Prababci Emilii.
W 1957 roku , gdy otworzyły się granice na zachód, mój Ojciec Zygmunt wyjechał na pierwszą zagraniczną wycieczkę do Szwajcarii, aby poznać choć w małym stopniu inne życie w Szwajcarii. Do tej wycieczki nakłaniał go mój Dziadek Romuald (ojciec Zygmunta), który chciał aby mój Ojciec , poznał jak Szwajcarzy żyją i pracują.
Powrót do kraju, mój Tatuś przeżył bardzo boleśnie , ponieważ podczas jego nieobecności zmarł jego Ojciec-Romuald, a gdy on wrócił mógł przywitać się już z nim na cmentarzu.
Gdy byłam małą dziewczynką tylko moja Babcia Zuzanna często opowiadała ciekawe rodzinne historie , które były okraszone zdjęciami, które jeszcze były przez nią opisane dla nas na pamiątkę.
Gdy moja Babcia Zuzanna zmarła , bardzo mi jej brakowało ale czasu nie marnowałam uczyłam się, szkoliłam się w wielu dziedzinach. Poznane tajnikach komputerowe i internetowe, pozwoliły mi obecnie wszystko to wykorzystać.
W 2005 roku brałam udział w szkoleniach w Archiwum Państwowym w Gdańsku, gdzie podczas dni otwartych archiwów państwowych zaciekawiła mnie dziedzina archiwistyczna i genealogiczna, które ciągle rozwijam , ponieważ stanowią one o naszym narodowym dobru.
Gdy ukazał się artykuł " Naród dał, dekret zabrał - Archiwum Rzeczpospolitej (rp.pl)" o wnuczce Gabriela Narutowicza - Zofii Narutowicz -Lardelli, która chciała odzyskać dworek, zaczęłam iść tym tropem. Na " WIKITREE ", pojawiła się nawet ciekawa informacja o WIKTORII SZCZEPKOWSKIEJ/GRYNCEWICZ.
Nie wiem, czy sama będę mogła rozwikłać tą sprawę, ponieważ czas zatarł wszystkie ślady a pozostały jedynie ustne przekazy i historie rodzinne do końca niewyjaśnione, które mówią o rodzinnych losach Rodzin:
Z GARŚCI MOICH WSPOMNIEŃ Z DZIECIŃSTWA.
Moja Babcia Zuzanna bardzo często wspominała o Rodzinie Narutowiczów od strony rodziny mojego Dziadka Romualda, a dokładnie związków Rodziny Hryncewiczów z Narutowiczami . Powiązania były od trzeciej siostry Emilii Iwaszkiewicz. Powiązania rodzinne, były przekazywane z dzieci na wnuki. Tą historię znał mój Tatuś - Zygmunt oraz ja, bo z tą historią , szłam przez całe moje dojrzałe życie.
Pamiętam, że w latem 1980/1982 pojechałam z moją Babcią do Warszawy - w odwiedziny do Rodziny. Zwiedzaliśmy wraz z rodziną Stare Miasto. Babcia wspomniała, że chce zajść do kościoła - była to Bazylika archikatedralna św. Jana Chrzciciela w Warszawie. Po krótkiej modlitwie, wspomniała, że chce jeszcze mi pokazać Krypty leżących w tym miejscu zasłużonych Polaków. Gdy zbliżyliśmy się do krypty - grobowca Gabriela Narutowicza, oznajmiła mi i wszystkim z którymi byliśmy, że cytuję słowa mojej Babci Zuzanny "tu leży Pierwszy Prezydent Polski Gabriel Narutowicz - z naszej Rodziny". Te znaczące słowa pamiętam do dziś.
Pamiętam też zdumiony wyraz twarzy mojej Cioci i moich kuzynek, które nie spodziewały się, że moja Babcia tutaj mnie zaprowadzi.
Drugim ważnym punktem , które wraz z Babcią Zuzanną zwiedziłam była Cytadela Warszawska na Żoliborzu, gdzie przewijały się opowiadania o więźniach, którzy zostali w to miejsce osadzeni . Karę odbywali uczestnicy Powstania Styczniowego 1863 rok i inne osoby.
Po latach myślę, że Babcia Zuzanna chciała ze mną odbyć wycieczkę do miejsc pamięci związanych szczególnie z Rodziną.
Z moją mamą Bożeną oraz z wycieczką szkolną zwiedzałam Warszawskie Powązki, gdzie wiele osób z rodziny zostało tam pochowanych.
web: Izabella Iwaszkiewicz-Richter Gabriel Narutowicz - Zebrane ciekawostki o pierwszym Prezydencie Polski i nie tylko. (iwaszkiewiczeherbutrabyzawbrzezina.blogspot.com)
Komentarze
Prześlij komentarz